12/10/2014

pieczeń z udźca baraniego z warzywami i tzatziki


Grudzień to szalenie pracowity miesiąc! Ten, w którym wszystko chce się dopiąć na "ostatni guzik", zrealizować resztki planów, mieć całość zadań pod kontrolą i ostatecznie - wejść w nowy rok z czystym sumieniem i lekkością. Ale, ale... pomiędzy pracą, szorowaniem obłoconych butów, rozpalaniem w kominku i wycieraniem zamrożonych szyb w samochodzie - warto znaleźć chwilę spokoju, odpocząć od świątecznego szału i oddać się małej rozpuście w ukochanym gronie. Dla mnie taką ucieczką zawsze jest kuchnia. Zima, grudzień, budzą we mnie co roku ochotę na spędzanie w niej długich, pachnących godzin. Dlatego w tej porze roku często biorę się za pieczenie, na które latem nie mam nastroju. Mój ulubiony moment to ten, kiedy zapach unosi się już w całym domu i - wcale nie proszeni o to domownicy - sami z siebie zaczynają zaglądać do kuchni. Sama zawsze robiłam to jako mała dziewczynka, kiedy w kuchni głównie walczył Tata. Zaglądanie przez ramię, kukanie do piekarnika... 
Chcecie dowiedzieć się jak bez użycia słów zaprosić całą rodzinę do stołu? 

Pieczeń z udźca baraniego z warzywami i tzatziki






Składniki:

- ok. 2 kg udźca baraniego,
- główka czosnku,
- świeże gałązki rozmarynu,
- 100 g sera grana padano,
- olej,
- pół szklanki czerwonego wina,
- pieprz, sól,
- 3 marchewki,
- 2 cebule szalotki,
- 4 duże pomidory - najlepiej z gałązką,

Tzatziki:

- 250 ml jogurtu greckiego (gęstego),
- 2 zielone ogórki,
- 3 ząbki czosnku,
- świeża lub suszona mięta (według uznania),
- 2 łyżki soku z cytryny,
- 3 łyżki oliwy z oliwek, 
- sól morska i świeżo mielony pieprz.


* Czosnek obieramy i kroimy w słupki, rozmaryn obrywamy z gałązki,
* udziec nakłuwamy co ok. 5 cm na głębokość ok. 2 cm i w każde nakłucie wkładamy słupek czosnku i kilka listków rozmarynu, a następnie cały udziec bardzo dokładnie solimy i pieprzymy,
* piekarnik nagrzewamy do 170 st.,
* na patelni mocno rozgrzewamy olej, na którym następnie obsmażamy mięso dokładnie z każdej strony - tak, żeby było widocznie zarumienione i chrupiące,
* przekładamy do naczynia żaroodpornego i pieczemy pod przykryciem z winem - długość pieczenia zależy ściśle od wagi udźca - przyjmuje się ok. 15-20 minut pieczenia na każde 0,5 kg mięsa + 10 dodatkowych minut,
* pół godziny przed końcem pieczenia do naczynia wkładamy warzywa - obgotowaną marchewkę, pomidory, nieobrane ząbki czosnku, nieobraną, ale pokrojoną na ćwiartki cebulę, pozostałe gałązki rozmarynu,
* 10 minut przed końcem pieczenia udziec posypujemy tartym serem grana padano i pieczemy już bez przykrycia - tak, żeby ser się roztopił i zrobił przepyszną skorupkę,
* na dużych oczkach trzemy zielone ogórki i porządnie solimy,
* do miski przekładamy jogurt grecki, wyciśnięty przez praskę czosnek, sok z cytryny, oliwę z oliwek, posiekaną lub suszoną miętę, sól i świeżo mielony pieprz,
* po ok. 15 minutach ogórki ostrożnie obmywamy pod zimną wodą i dokładnie wyciskamy, a następnie dodajemy do jogurtowego sosu. 

Udziec barani świetnie smakuje z prostym dodatkiem, czyli pieczonymi ziemniakami. Warto dodać marynowaną w occie czerwoną cebulę, albo konfiturę z cebuli. 

11/19/2014

kotleciki jagnięce marynowane w kolendrze z melisą, jalapeno, guacamole i sosem curry w tortilli

Tym razem kotleciki jagnięce w zupełnie innym wydaniu. Było klasycznie i minimalistycznie, tym razem proponuję odwrotnie - nowocześnie i z małą przesadą. Sposób przygotowania mięsa jest takie sam jak tutaj: http://foodists.blogspot.com/2014/11/kotleciki-jagniece-z-rozmarynowymi.html, różni się natomiast marynatą i sposobem podania. 






Składniki na 4 osoby: 

marynata:
- 12 kotletów jagnięcych,
- 2 łyżki ziaren kolendry,
- 2 łyżki suszonej albo posiekanej świeżej kolendry,
- 5 ząbków czosnku,
- 1 łyżka chilli,
- 1 łyżeczka cynamonu,
- 1 łyżeczka kuminu,
- 2 łyżki przyprawy garam masala (jeśli mamy, jeśli nie - używamy więcej kuminu i cynamonu),
- olej,

sos curry
- 1 jogurt grecki,
- 2 łyżki curry,
- sok z połowy cytryny,
- pieprz, sól

+
- 4 tortille pszenne,
- 1 czerwona cebula,
- 2 papryczki jalapeno (najlepiej surowe, ale mogą być też marynowane),
- listki świeżej melisy albo mięty,
- ok. 200 g guacamole (pasta z awokado - ja robiłam sama, można kupić w sklepie),

* Mięso marynujemy przez minimum 5 godzin w marynacie - ziarna kolendry, posiekane liście kolendry, 3 posiekane ząbki czosnku, chilli, cynamon, kumin i garam masala (jeśli mamy), pieprz, sól, 
* obsmażamy dokładnie na rozgrzanym oleju i wkładamy do nagrzanego do  160 st., piekarnika na 7-15 minut w zależności od preferowanego stopnia wysmażenia,
* tortillę podgrzewamy na patelni bez oleju,
* w miseczce mieszamy - jogurt grecki, sok z cytryny, curry, pieprz i sól,
* upieczone kotleciki podajemy z tortillą, guacamole, sosem curry, świeżą miętą lub melisą oraz plasterkami papryczki jalapeno i czerwonej cebuli,
* jemy tak, jak mamy ochotę i jak nam się tylko podoba - możemy się cali pobrudzić (wskazane!).

11/16/2014

kotleciki jagnięce z rozmarynowymi talarkami z ziemniaków i frytowanymi pieczarkami

Jagnięcina to wyjątkowe mięso - ma charakterystyczny, szczególny i nieporównywalny do niczego smak. Baranina to mięso o jeszcze bardziej specyficznym zapachu i smaku, dlatego nietrudno znaleźć ludzi, którzy jej nie lubią, albo - co gorsza - jedzą, starając się uniknąć jej smaku, czyli np. mocząc wcześniej w mleku. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że komuś ten smak nie odpowiada. Ja natomiast, będąc ogromną miłośniczką tego mięsa zastanawiam się - po co w takim razie pozbawiać je smaku? Jeśli ktoś nie lubi -  możne jeść wołowinę, wieprzowinę, drób, dziczyznę. Buntuję się, wyrzucam mleko i staram się przygotowywać to mięso w taki sposób, żeby na przekór tym wszystkim jeszcze bardziej podkreślić jego charakterystyczny aromat. Wszystko dlatego, że mi on właśnie szalenie odpowiada i jak pisałam na początku - czyni jagnięcinę czy baraninę jeszcze bardziej wyjątkową. Smak tego mięsa zawsze pozwala mi się przenieść w jakieś ciepłe, piękne, wakacyjne miejsce, dlatego poza smakiem i zapachem, posiada ono również walory wpływające na poprawę nastroju!Jeszcze jakiś czas temu trudno było znaleźć jagnięcinę i baraninę w markecie, teraz bez problemu prawie zawsze możecie kupić ją w Lidlu, a czasem też w innych marketach. Kotleciki jagnięce z Lidla, choć nazywają się "kotleciki jagnięce z kością", nie są klasycznym (kojarzonym z tą nazwą) combrem z kością, tylko (przekładając to na nazwy związane z wołowiną) - t-bone. Czyli składają się z kawałka polędwiczki, kości w kształcie litery T i kawałka mięsa, który według nazewnictwa związanego z wołowiną jest rostbefem.






Składniki na 4 porcje:

- 12 kotletów jagnięcych
- 5 łyżek suszonego, albo świeżego, posiekanego rozmarynu,
- 3 łyżki musztardy sarepskiej albo dijon,
- 6 ząbków czosnku,
- 1 cytryna,
- pieprz, sól,
- olej,
- 8 małych ziemniaków,
- 16 pieczarek,
- pietruszka.






* 3 łyżki rozmarynu, musztardę, 3 wyciśnięte ząbki czosnki, skórę i sok z połowy cytryny, pieprz sól i ok. 50 ml oleju mieszamy w miseczce - tą marynatą zalewamy mięso i odstawiamy do lodówki na minimum 5 godzin (może zostać na całą noc),
* mięso wyjmujemy z lodówki i zostawiamy w temperaturze pokojowej,
* piekarnik nagrzewamy do 160 st.,
* ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie tak, żeby nie były jeszcze do końca miękkie - następnie kroimy je w 0,5 cm talarki,
* na patelnie wlewamy olej i mocno go rozgrzewamy - smażymy kotlety z obydwu stron na chwili, aż z zewnątrz zrobią się delikatnie brązowe,
* przekładamy mięso do naczynia żaroodpornego i pieczemy przez ok. 10 minut w zależności od tego, jaki stopień wysmażenia mięsa lubimy (krwiste - ok. 7 minut, średnie - ok. 10, wysmażone - ok. 15) - jeśli chodzi o jagnięcinę zdecydowanie polecam podawanie jej średnio-wysmażonej (jak na zdjęciu) - czyli różowej i soczystej, ale nie surowej w środku,
* w tym czasie talarki z ziemniaków i 3 ząbki czosnku podsmażamy na oleju, doprawiamy pozostałym rozmarynem, pieprzem, solą - na złoty kolor, odkładamy następnie na papier kuchenny (aby ociekł tłuszcz) i przekładamy do miski,
* w małym rondelku rozgrzewamy olej (tyle, żeby zakrył pieczarki) i smażymy w nim umyte, ale nie obrane pieczarki kilka chwil - mają być ładnie zarumienione,
* pieczarki posypujemy drobno posiekaną pietruszką, solą i kilkoma kroplami soku z cytryny,
* upieczone mięso można jeszcze dodatkowo posolić, a na każdy talerz położyć ćwiartkę cytryny - jej smak bardzo współgra ze smakiem jagnięciny delikatnie go podkręcając.





11/11/2014

spaghetti aglio, olio e peperoncino, czyli klasycznie i ostro


Szalenie często wracam do tego przepisu. Nie tylko ze względu na czas przygotowania (mniej więcej taki, jak czas ugotowania makaronu al dente), ale także dlatego, że chyba jednak jestem w kuchni fanką prostoty. Przekombinowane dania to zdecydowanie nie moja bajka, dobrze czuję się w sprawdzonych, klasykach, dodając do nich odrobinę własnej twórczości. ;)






Składniki na 4 porcje:


- 500 g makaronu spaghetti (ja używałam pomidorowego - smakowe spaghetti idealnie sprawdzają się do tego dania),
- 1 duża papryczka chilli/peperoncino (albo więcej, jeśli ktoś lubi... na ostro ;) ),
- pół główki czosnku,
- pęczek natki pietruszki,
- dobra oliwa z oliwek,
- pieprz, sól.






* Czosnek obieramy i kroimy w dość cienkie plasterki, papryczkę kroimy na pół, pozbywamy się nasion i siekamy drobno,
* na dużą patelnię wylewamy oliwę z oliwek, dodajemy czosnek i papryczkę - smażymy na bardzo, bardzo małym ogniu - w ten sposób składniki się nie spalą, a uwolnią wiele cudownych aromatów,
* makaron gotujemy al dente w wodzie z solą, odcedzamy, łączymy z oliwą na patelni,
* dodajemy pieprz, sól i drobno posiekane listki pietruszki - całość dokładnie mieszamy i podajemy.










11/04/2014

sałata z winogronami, gruszką i dojrzewającym kozim serem


Dostałam ostatnio od mojej ukochanej niby-cioci cały kosz Jej ogrodowych winogron. Ogrodowe winogrona są zupełnie nieporównywalne do tych, ze sklepu. Mogę śmiało powiedzieć, że te domowe to jedne z moich ulubionych owoców. Cudownie miękki i słodki miąższ, a skórka gruba, kwaśna, odrobinę gorzka "na końcu". Coś cudownego! Można traktować je na wszelkie sposoby - osobiście jestem fanką delikatnego wysysania słodkiego środka, a następnie rozgryzania kwaśnej skórki. 
Postanowiłam zrobić z nich sałatę, ale są tak pyszne, że ograniczyłam się do kilku składników. I tak właśnie powstała bardzo szybka, pyszna sałata w stylu "pochwały prostoty". 









Składniki na 4 porcje:

- 1 pełna gałązka ogrodowych winogron (no, ewentualnie tych z marketu, tylko mi o tym nie mówcie ;) ),
- 2 gruszki,
- garstka pestek słonecznika, 
- 3 garści mieszanki sałat,
- ok. 200 g twardego koziego sera (ja użyłam dwóch - dojrzewającego zwykłego i dojrzewającego w pieprzu),
- 2 łyżki kremowego octu balsamicznego,
- 2 łyżki miody,
- 4 łyżki oliwy z oliwek,
- sól, pieprz.






* Sałatę i winogrona myjemy, wkładamy do dużej miski,
* gruszkę myjemy, gromy na 8 części, dodajemy do miski,
* pestki słonecznika prażymy kilka minut na suchej patelni
* miód mieszamy z oliwą, pieprzem i solą - polewamy dressingiem składniki znajdujące się w misce,
* twardy ser kroimy na ok. 16 małych kawałków,
* sałatę mieszamy, rozkładamy na talerze - na każdy z talerzy kładziemy po 4 kawałki gruszki i 4 kawałki sera,
* całość polewamy octem balsamicznym, najlepiej kremowym. 




11/02/2014

gruszka gotowana w winie z musem mascarpone i zabajone

Dziś czuję, że wstęp jest zbędny. Przed Wami absolutnie obłędny deser (tak, to drugi deser na blogu!). Cudownie miękka i aromatyczna gruszka, mus z mascarpone z "pazurem" i delikatna pianka zabajone z wina, w którym gotowała się gruszka. Kolory, smaki i faktury... Kompozycja zamknięta. :)





 
Składniki na 4 porcje:

- 4 gruszki,
- 400 g serka mascarpone,
- 100 ml śmietany 18-30%,
- 1 cytryna,
- 20 ml likieru (pomarańczowy, cytrynowy, amaretto),
- 2 łyżki cukru trzcinowego,
- 750 ml czerwonego, półwytrawnego/wytrawnego wina (polecam do tego wino w przedziale 8-15 zł :) ),
- 4 żółtka,
- 5 łyżek białego, drobnego cukru,
- cynamon (mielony albo laska),
- goździki,
- pół laski wanilii (ewentualnie cukier waniliowy albo wanilinowy),






* Gruszki obieramy i gotujemy na średnim ogniu w czerwonym winie z cynamonem, goździkami i wanilią - ok. 30 minut, należy sprawdzić widelcem, czy gruszka jest już miękka,
* do miseczki przekładamy serek mascarpone, śmietanę, sok z połowy cytryny, skórkę z cytryny, likier - dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji,
* ugotowane gruszki kroimy na pół, usuwamy gniazdo nasienne, 
* do garnka nalewamy ok. 2 cm wody (do kąpieli wodnej), szykujemy miseczkę, której dno można swobodnie zanurzyć w garnku (ale tak, żeby nie dotykała poziomu wody), garnek stawiamy na średnim ogniu,
* do miseczki wlewamy żółtka (w temperaturze pokojowej) i miksujemy je przez ok. minutę - dla uzyskania jednolitej konsystencji, powoli dodajemy biały cukier, cały czas mieszając,
* odlewamy 50 ml wina, w którym gotowały się gruszki,
* miskę z żółtkami zanurzamy w garnku, stopniowo dodajemy wino - miksujemy ok. 3 minuty (do uzyskania puszystej pianki),
* do masy z mascarpone dodajemy cukier trzcinowy (dopiero teraz, żeby się nie rozpuścił),
* na głęboki talerz wykładamy - masę mascarpone, na nią pół ugotowanej gruszki, dookoła polewamy winnym zabajone,
* całość można jeszcze posypać trzcinowym cukrem i skórką z cytryny.





10/30/2014

carpaccio wołowe z oliwą truflową i marynowanym pieprzem

Carpaccio wołowe (i nie tylko) to danie, które można spotkać w większości włoskich restauracji. Coraz częściej także w tych nowoczesnych i europejskich. Jestem prawdopodobnie największą na świecie fanką i miłośniczką tego klasycznego, minimalistycznego dania w związku z czym - zamawiam je zawsze, kiedy tylko mogę. Przyznam się nawet, że mam taką małą, osobistą misję - odnaleźć najlepsze carpaccio we wszechświecie! Bo choć potrawa wydaje się być nieskomplikowana, oparta wyłącznie na kilku składnikach - carpaccio może być daniem po prostu podłym, a może być absolutnie obezwładniającym, idealnym i zrównoważonym dziełem. 
Przede wszystkim, jak zawsze - chodzi o jakość składników. Oczywiście, możecie zrobić carpaccio z udźca, ale to nigdy nie będzie to samo co carpaccio z polędwicy. Po prostu. Tak samo, jak możecie zrobić mielony tatar z łopatki, ale to nigdy nie będzie siekany tatar z polędwicy. Jedyną dopuszczalną opcją, poza polędwicą, jest dla mnie ligawa - skądinąd zwana "fałszywą polędwicą". :) 
Ser - koniecznie twardy, wręcz kruchy. Nie musi być parmezan, doskonale sprawdza się tańszy - grana padano, rukola - świeża, orzeźwiająca, chrupiąca. Oliwa - tym razem to musi być oliwa z oliwek i najlepiej extra virgin, kiepska oliwa zepsuje to danie. Bardzo lubię dodawać do carpaccio kilka kropel oliwy truflowej - ale nie wyłącznie, jest zbyt intensywna. Sól - raczej nie kamienna, a morska, jeśli mamy. Może być też himalajska, biała lub różowa, ale zdecydowanie polecam morską. Uwielbiam wersję z kilkoma ziarenkami marynowanego, zielonego pieprzu - jest tym elementem, który sprawia, że danie jest "skończone" i "pełne". W tym daniu, niestety, nie polecam iść na skróty. 







Składniki na (solidne) 4 porcje:

- ok. 500 g polędwicy wołowej/ligawy,
- ok. 75 g twardego sera typu parmezan, grana padano,
- 1 duży ząbek czosnku,
- garść świeżej rukoli,
- kilka ziarenek zielonego, marynowanego pieprzu,
- sól morska, grubo mielony pieprz,
- oliwa z oliwek extra virgin + kilka kropli oliwy truflowej,
- pół cytryny.






* Polędwicę dokładnie oczyszczamy - tłuszcz jest mile widziany w przypadku przygotowywania befsztyków czy wellingtonów, ale robiąc carpaccio staramy się, by było go jak najmniej,
* odkrawamy część, z której będziemy przygotowywać danie (resztę możemy zużyć na tatar, stek, wellingtona, albo... na kolejną porcję),
* przygotowujemy kawałek folii spożywczej, którą dokładnie owijamy mięso w równy i estetyczny rulon - chodzi o to, by krojone następnie mięso miało ładny, okrągły kształt,
* zawinięte mięso wkładamy na 1-2 godziny (można dłużej) do zamrażalnika - zmrożone mięso znacznie łatwiej jest pokroić w cienkie plastry,
* czosnek obieramy i kroimy w bardzo, bardzo cieniutkie plasterki,
* rukolę myjemy i suszymy,
* ser kroimy na bardzo cienkie plastry - (w zasadzie całe danie ma się składać z elementów pokrojonych w "cienkie plasterki", tylko w ten sposób można uzyskać idealną kompozycję, szalenie ważne w tym daniu jest zachowanie równowagi - zbyt duże kawałki sera źle wpływają na jego smak, za dużo pieprzu, o jedną kroplę oliwy zbyt wiele - należy być bardzo ostrożnym, żeby nie przesadzić w żadną stronę i nie zniszczyć dodatkami smaku mięsa),
* po określonym czasie, mięso wyjmujemy z zamrażalnika i kroimy w cienkie plastry,
* talerz smarujemy oliwą truflową i lekko solimy, następnie kładziemy plasterki wołowiny - ponownie solimy, pieprzymy, wyciskamy sok z cytryny, skrapiamy oliwą z oliwek,
* na mięsie kładziemy po kolei - plasterki czosnku (rozkładamy równomiernie), kilka ziaren zielonego pieprzu, plasterki parmezanu/ grana padano i świeżą rukolę,
* całość raz jeszcze polewamy odrobiną soku z cytryny i oliwą.


Podajemy z chrupiącą bagietką i oczywiście najlepiej z czerwonym, wytrawnym - cierpkim i "gęstym" winem... 



















10/24/2014

krem z pieczonej papryki z nachosami i cheddarem

Tej jesieni zdecydowanie stawiam na zupy. Ciepłe, gęste, sycące zupy. Z tej okazji dziś przepis na krem z pieczonej papryki z pieczonym czosnkiem, nachosami i cheddarem. Rozgrzeje najbardziej zziębniętych i najbardziej oziębłych... :)






Składniki na 4 porcje:

-5 czerwonych papryk,
-1 cebula,
- pół główki czosnku,
- 1,5 litra bulionu warzywnego,
- pół papryczki chilli,
- natka pietruszki,
- garść nachosów,
- 100g sera cheddar (albo innego żółtego o intensywnym smaku),
- oliwa z oliwek,
- sól, pieprz.








* Piekarnik nagrzewamy do 180 st., pieczemy w nim paprykę tak długo, aż zacznie się przypiekać i zmieniać kolor na ciemniejszy, na ostatnie 5-10 minut wkładamy pół nieobranej główki czosnku,
* w garnku rozgrzewamy oliwę z oliwek, podsmażamy na niej chwilę obraną i pokrojoną w kostkę cebulę i chilli,
* paprykę wyciągamy z piekarnika i odkładamy na kilka minut - po tym czasie skórka z papryki powinna schodzić bardzo łatwo - obieramy, wyrzucamy skórkę i nasiona,
* czosnek obieramy z łupinek - powinien być bardzo miękki i słodkawy w smaku,
* obraną i pozbawioną nasion paprykę wraz z czosnkiem wrzucamy do garnka, zalewamy bulionem warzywnym - tyle, żeby lekko zakrył warzywa,
* gotujemy ok 15 minut, a następnie miksujemy na gładki krem,
* przyprawiamy solą i pieprzem jeśli jest to konieczne,
* całość dekorujemy w miseczkach posiekaną grubo natką pietruszki, nachosami i startym na grubych oczkach serem cheddar. 




10/23/2014

krem marchewkowy z mlekiem kokosowym i krewetkami

Dziś przepis na zupę, która ostatnio nie daje mi spokoju - robię ją co najmniej raz w tygodniu. Poza cudownym, orientalnym smakiem ma wiele innych zalet - robi się ją szalenie szybko, można ją przygotowywać z krewetkami, rybą, kurczakiem, a nawet wołowiną, jej smak jest niesamowicie złożony, a do tego zupa szalenie rozgrzewa w związku z czym doskonale nadaje się na jesienny obiad.






Składniki na 4 porcje:

- puszka mleka kokosowego,
- 4 duże marchewki,
- pół dużej cebuli,
- 4 ząbki czosnku,
- pół papryczki chilli,
- spory kawałek imbiru - ok. 5 cm,
- 2 liście kaffiru (niekoniecznie),
- pół cytryny,
- łyżka sezamu,
- szczypiorek/dymka,
- kilka listków kolendry (jeśli lubimy),
- 16 krewetek w rozmiarze 16/20,
- łyżka oliwy/oleju/masła klarowanego,
- 1,5 l bulionu warzywnego,
- sól. 






* Obieramy cebulę, czosnek, imbir i marchewkę - kroimy w dużą kostkę, chilli siekamy, 
* do garnka wlewamy olej/oliwę/klarowane masło i podsmażamy - na nim marchewkę, po kilku minutach (kiedy zaczyna się rumienić) dodajemy cebulę i imbir, a po ok. 3 minutach czosnek (3 z 4 ząbków), chilli i liść kaffiru (jeśli używamy), 
* warzywa zalewamy 1/2 bulionu i zostawiamy na średnim ogniu na ok. 15 minut,
* w tym czasie prażymy na suchej patelni sezam, siekamy dymkę/szczypiorek i kolendrę,
* na małej patelni rozgrzewamy tłuszcz i podsmażamy na niej obrane krewetki (z ogonykami), po 2 minutach dodajemy na patelnię 1 pokrojony w plasterki ząbek czosnku, kiedy krewetki będą zarumienione - zdejmujemy z patelni i odkładamy na talerz,
* do warzyw wlewamy resztę bulionu (tak, żeby nie zakrywał do końca warzy, w innym wypadku zupa będzie zbyt rzadka) i miksujemy,
* do zmiksowanego kremu dodajemy mleko kokosowe, sok z połowy cytryny,
* próbujemy zupę - jeśli trzeba, dodajemy sól, więcej chilli albo soku z cytryny, 
* przelewamy do miseczek - dodajemy podsmażone krewetki, prażony sezam, posiekaną dymkę/szczypiorek i kilka listków kolendry. 






mniaaaaam!

10/21/2014

panierowana brukselka

Brukselka! Niewątpliwie zaraz obok szpinaku, najstraszniejsze warzywo z dzieciństwa. Straszono mnie nim w przedszkolu, śniła się nocami, krwiożerca i okrutna. Coś w tym jest, zarówno źle zrobiony szpinak, jak i rozgotowana i jałowa brukselka - mogą być powodem wielu nieciekawych przeżyć i traumatycznych wspomnień. Starcie ze szpinakiem mam już dawno za sobą i absolutnie go uwielbiam - świeży, z czosnkiem, oliwą, solą, pieprzem i kilkoma kroplami cytryny - dosłownie kilka sekund na patelni - cudowny! 
Za to brukselka... Nie dawała mi spokoju. Zdecydowałam się podjąć heroiczną próbę pokonania swoich lęków. Jak wiadomo, wszystko co panierowane i z głębokiego oleju jest pyszne... Niestety, bo nie jest to może najzdrowszy przepis, ale czy ktoś ma ochotę na brukselkę gotowaną na parze, mając do wyboru coś takiego? Tak czy inaczej - udało się, brukselka pokonana. A co najciekawsze, w końcu odczarowałam ją nawet dla mojego taty i dla brata, który unika warzyw jak może.


Składniki:

- 15 brukselek,
- 3 jajka,
- szklanka bułki tartej,
- 1 cytryna,
- olej słonecznikowy,
- 2 ząbki czosnku,
- pół papryczki chilli,
- natka pietruszki,
- pieprz, sól, cukier.






* Brukselki obieramy z jednej warstwy liści, dokładnie myjemy i gotujemy w osolonej wodzie kilka minut - tak, żeby były prawie al-dente, odsączamy,
* do jednej miski rozbijamy jajka - mieszamy, do drugiej wsypujemy bułkę tartą - panierujemy każdą brukselkę dokładnie, po kolei,
* w rondlu/frytownicy rozgrzewamy olej - smażymy po kilka brukselek na złoty kolor, a następnie odkładamy na papierowy ręcznik, żeby wchłonął olej,
* drobno siekamy pietruszkę, czosnek i chilli - posypujemy tym, solą, pieprzem i odrobiną cukru gotową brukselkę,
* podajemy koniecznie z kawałkiem cytryny. 





10/13/2014

stek z tuńczyka w sezamie z dwoma sosami

    Oto on... - TUŃCZYK! Powszechnie uważany za jedną z najsmaczniejszych ryb na świecie, ceniony za swoją niezrównanie apetyczną barwę (oczywiście występuje w kilku odmianach), ulubieniec sushimaniaków. Choć dobrze zrobiony tuńczyk potrafi swoim smakiem - przysłowiowo - rozłożyć na łopatki, niestety - równie łatwo jest go zepsuć. W porównaniu do łososia jest znacznie chudszą rybą - o mniejszej zawartości tłuszczu - a to oznacza, że nietrudno jest go przesuszyć i sprawić, żeby był mało soczysty. W takim przypadku pozostaje ratować się sosami, ale... zamiast tego, proponuję obchodzić się z nim jak z jajkiem i przed nonszalanckim wrzuceniem na patelnię - poczytać kilka artykułów i przepisów. Zwłaszcza, że jest to dość droga ryba. W związku z tym, na początek chciałabym zaproponować wersję tuńczyka, którą "trudno jest zepsuć", czyli taką, w której ryba jest w środku surowa. Danie smakiem przypomina opalane sashimi (plasterki świeżej, surowej ryby w kuchni japońskiej), ale dzięki sosom i "skorupce" z sezamu - dostaje ekstra kopa! 






Składniki (na 4 osoby w formie przystawki):

- 400 g świeży (!) stek z tuńczyka (można go dostać w Lidlu, Makro, Selgrosie, czasem także w Bierdonce),
- garść sezamu,
- 50 ml sosu sojowego,
- 1 łyżka oleju sezamowego,
- 1 łyżka sosu rybnego,
- 1 łyżka miodu,
- pół świeżej papryczki chilli,
- pół ząbka czosnku,
- 5 cm kawałek jasnej części pora,
- 1 łyżka soku z limonki,
- 3 łyżki majonezu,
- 1 łyżeczka tabasco,
- marynowany różowy imbir,
- łyżka klarowanego masła.






* Stek z tuńczyka obtaczamy w sezamie i smażymy na patelni na klarowanym maśle - ok. 1,5 minuty z każdej strony - na średnio-wysokiej temperaturze - tak, żeby sezam się zarumienił, ale nie spalił,
* przygotowujemy sosy - pierwszy - łączymy sos sojowy, olej sezamowy, sos rybny, miód, pokrojoną drobno papryczkę chilli i czosnek, - drugi - majonez, tabasco i sok z limonki, 
* stek z tuńczyka kroimy na 5 mm plastry, rozkładamy na talerzu, a następnie posypujemy drobno posiekanym porem, 
* podajemy z dwoma sosami i marynowanym imbirem (można go doprawić sosem sojowym i chilli).





8/08/2014

rosół i lane kluchy

Dziś przepis na danie, bez którego nie istnieje żaden prawdziwy, polski dom. Czego by nie mówić, bez rosołu się nie obędzie! Rosół na niedzielę, rosół na kaca, rosół, coby się bezwstydnie przy nim rozebrać, a swój negliż zrzucić na stare powiedzonko - "rozebrać się do rosołu". W moim domu istnieje tradycja przyrządzania rosołu z winem. Być może wynika to z naszej niemałej sympatii do tego trunku... ale moim zdaniem, ten sposób ciekawie wzbogaca smak. A przecież o głębię smaku chodzi. Sposób ten spotkał się z dużą ilością krytyki, również ze strony wybitnych - w moim odczuciu - kucharzy. Bo przecież, rosół z winem to bulion/sos, a nie rosół! Były także głosy buntu w ramach dochowywania polskiej tradycji. Ale, jak mawiają - licentia poetica - a to wyrażenie jak najbardziej sprowadza się także do kuchni, bo sztuka kulinarna jest przecież jedną z cudowniejszych sztuk.





Składniki:

- 1 tusza drobiowa (piszę w ten sposób, ponieważ rosół można przygotować z kurczaka, kury, perliczki, bażanta, kaczki - ja absolutnie polecam rosół z perliczki, jest bardziej tłusty niż klasyczny z kurczaka/kury, ale ma przy tym wyjątkowy, niepowtarzalny aromat),
- 1 seler,
- 3 korzenie pietruszki,
- 4 marchewki,
- 4 pory (tylko jasna część - od korzenia mniej więcej połowa),
- 1,5 cebuli,
- 3 ząbki czosnku, 
- pieprz czarny w ziarnach,
- kilka suszonych jagód jałowca (niekoniecznie),
- pół butelki białego, półwytrawnego wina,
- sól,
- 3 łyżki maggi (cóż, z pewnością znajdzie się wielu przeciwników, ale co zrobić - rosół z odrobiną maggi po prostu jest smaczniejszy).

- 3 jajka,
- 120 g mąki pszennej,
- łyżeczka soli.

+posiekana natka pietruszki,
+odrobina szafranu lub kurkumy (nie jest konieczne, ale nada zupie ładny, słomiany kolor).

* Drób kroimy na części - skrzydełka, udka, piersi, szyję i resztę korpusu - wkładamy do dużego garnka i zalewamy wodą (tak, by przykryć całe mięso), odstawiamy na 15 minut po czym zmieniamy wodę w garnku i zagotowujemy,
* w tym miejscu większość osób pozbywa się szumowin - fakt, wyglądają nieestetycznie, ale dzięki pozostawieniu ich w rosole, jego smak jest głębszy i bardziej aromatyczny,
* obieramy seler, marchewkę, pietruszkę, czosnek i cebulę,
* cebulę opalamy na palniku, albo kładziemy na suchej patelni do zbrązowienia - w celu uzyskania głębszego koloru i smaku,
* po ok. pół godziny zmniejszamy ogień (rosół ma delikatnie bulgotać) i dodajemy warzywa korzenne - marchewkę, seler i pietruszkę oraz przyprawy - pieprz i jałowiec (ja nie dodaję ziela angielskiego i liścia laurowego, tak zostałam nauczona),
* po ok. pół godziny dodajemy por, cebulę i czosnek (nie robimy tego w chwili dodawania warzyw korzennych, które są bardziej twarde w związku z czym potrzebują więcej czasu, by były al dente - kiedy dodamy por w tym samym momencie co marchew, będzie on pod koniec gotowania zupełnie rozgotowany, mniej sprężysty i tym samym - mniej smaczny),
* dodajemy wino,
* gotujemy na małym ogniu ok. 1,5 godziny - rosół jest dobry, kiedy mięso jest miękkie, a warzywa są al dente,
* pod koniec gotowania rosół doprawiamy maggi i solą, jeśli jest taka konieczność, można też dodać odrobinę szafranu lub kurkumy, w celu uzyskania ciemniejszego, słomkowego koloru.

* do miski wrzucamy całe jajka, mąkę i sól - dokładnie mieszamy,
* zagotowujemy wodę z odrobiną oleju,
* cienkim strumieniem wlewamy ciasto do gotującej się wody - mieszamy bardzo delikatnie, aby zachować estetyczny wygląd klusek,
* gotujemy ok. minutę po czym przekładamy na sitko i skrapiamy odrobiną oleju (żeby się nie posklejały),



* na talerze nakładamy porcję klusek oraz rosołu, całość dekorujemy posiekaną natką pietruszki i np. świeżą, startą marchewką.