7/27/2014

panna cotta z lawendą

Przyznaję się bez bicia, że klasyczna panna cotta jest dla mnie po prostu nudna. Trzymam się od niej z daleka - zarówno jeśli chodzi o jedzenie jak i o przygotowanie. Ale... dlaczego miałabym trzymać się ściśle klasycznego przepisu? Wystarczy jeden składnik, żeby smak tego deseru był znacznie głębszy, interesujący, wielowarstwowy. Wybrałam lawendę, bo mam do niej słabość, ale można próbować ze wszystkim - z bazylią, miętą, melisą, wiórkami kokosowymi, kawą... można dolać kilka kropel rumu, koniaku, wina. W kuchni można wszystko. 






PANNA COTTA Z LAWENDĄ (i Tokajem)

- 600 ml śmietany (30%/36%),
- 300 ml pełnego mleka,
- 80 g cukru,
- 1 laska wanilii,
- 1 laska cynamonu,
- 3 łyżeczki żelatyny,
- 2 łyżki lawendy - suszonej lub świeżej,

+ dodałam odrobinę węgierskiego, słodkiego wina Tokaj - rewelacja!






* Laskę wanilii kroimy na pół, wyciągamy ziarenka,
* do rondelka wlewamy śmietanę, mleko, wino (jeśli używamy) wkładamy laskę wanilii i ziarenka, laskę cynamonu i delikatnie podgrzewamy,
* żelatynę zalewamy zimną wodą i odstawiamy na kilka minut,
* do rondelka wrzucamy cukier i lawendę - całość podgrzewamy do momentu, kiedy cukier się rozpuści, a następnie czemu, aż się zagotuje,
* po zagotowaniu rondelek natychmiast zdejmujemy z palnika, dodajemy żelatynę i mieszamy energicznie, żeby cała się rozpuściła,
* przelewamy do miseczek i odstawiamy do schłodzenia, a następnie wkładamy na co najmniej 5-6 godzin do lodówki. 

Ważne, żeby nie przesadzić z ilością ziół. Zbyt dużo lawendy nada temu deserowi mdły, mydlany smak, ale mała garść bardzo go wzbogaci. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz